środa, 29 czerwca 2011

Slo Burn - "Amusing The Amazing"


Slo Burn; po lewej, z petem w ustach, widoczny señor Garcia.

Tak... zaczynam od muzyki brudnej od pustynnego piachu, wysuszonej bezlitosnym słońcem, jednak niepozbawionej mocy, silnych emocji, energii, tak bardzo emanujących z człowieka podczas uciążliwych upałów i przeciwności, którym musi podołać, zupełnie jak u wędrowca, który chce samotnie przemierzyć i pokonać pustynię. W nadziei, iż takiego klasyka jak Kyuss nie muszę moim czytelnikom przedstawiać, zabrałem się za cudowny album "Amusing The Amazing" grupy Slo Burn. Zaznaczam, że z oczywistych powodów nie będę mógł powstrzymać się z porównywaniem muzyki Slo Burn do Kyuss - co nie powinno wpłynąć na jakość opisu.
Okładka albumu (vide supra) szkicuje nam ogólną wizualizację muzyki granej przez Slo Burn, co prawda na amerykańskich pustyniach (a taka jest proweniencja zespołu) słonie nie występują, ale czyż ludzie nie odczuwają podobnych emocyj na pustyni afrykańskiej (pomijając fakt, że nie rosną tam kaktusy, przez które można by poskakać - patrz tracklista, podobnież nie ma tam autostrad... przynajmniej tak gęstych)?
Już od pierwszego utworu, "The Prizefighter", który jest idealnym rozpoczęciem albumu, poczuć możemy ten wszechobecny klimat... pierw chwiejny riff na gitarze, któremu towarzyszą coraz wyraźniejsze uderzenia perkusji, gdy w końcu wchodzi bas (niesamowicie ofensywny, tak bardzo liczący się w tym gatunku) wraz ze wzmocnionym riffem, wszystko spaja potężny wokal Johna Garcii. Granie niejednokrotnie do złudzenia przypominają styl mocniejszych utworów Kyuss, mimo iż, jeśli idzie o skład personalny, łączy ich jedynie wokalista.

Kolejny utwór - "Muezli" - jest nieco bardziej rzewny, choć niepozbawiony dynamiki i mocy, możemy w nim zauważyć typowy dla twórczości pana Johna tekst:

Blood blood blood
Some give away you'll have to steal it from me so I
Glove glove glove
I put 'em on & baby don't you run from me
Shove shove shove
You take your time you have to wanna come and see
Load load load
The ride is up & someone won't you pick me up
Blood blood blood
Ah you rake my line & baby won't you tell me your lies
Shove shove shove
Ah and every while & time won't you stick to me

Zaraz po tym kawałku gwałtownie wchodzi "Pilot The Dune" (mój absolutny faworyt tegoż zespołu), bas szaleje, tak samo gitary, pekusja siecze jak dzika, następnie wchodzi (typowy dla Kyuss) przedłużony akord, przyspieszenie... a zaraz potem... zwolnienie (niemalże sludge'owe)!!!

"July" to kawałek prawdziwie szorstki, powolny, ciężki, lecz także melodyjny, przepełniony pustynnym piachem, niemalże pozwalający odczuć upał pustyni podczas słuchania. "Slo Burn (Wheel Fall)" jest utworem wybitnie kyussowym (natężenie basu nie zmniejsza się), mi przywodzi na myśl starą autostradę na środku pustyni, po której pędzi brudny i rozgrzany przez słońce Harley, wskazuje na to także fragment tekstu:

Don't ever said you tried
Living with my ride
Driving love and prayer
To anywhere you want to be, yeah!


"Positiva" to utwór bardzo melodyjny, dość wyróżniający się z albumu, często pojawiające się "Oh yeah" idealnie zgrywające się z melodią refrenu wprawia słuchacza w pewien trans i nadaje utworowi nieziemskiej mocy. "Cactus Jumper" jest bezkompromisowy, to pustynne łojenie bez ogródek. Utwór "Round Trip" nie pozostaje dłużnym, a jako nawiązkę daje słuchaczowi odczuć ciężar riffu w najlepszym możliwym wydaniu. Zwieńczeniem albumu jest "Snake Hips", utwór dość przestrzenny z bardzo miłą dla ucha solówką gitarową.

Nie bez kozery zatem album "Amusing The Amazing" jest często nazywany szóstą płytą Kyuss, moim zdaniem jest to jednak mocniejszy styl, pozbawiony często występujących u swojego poprzednika fragmentów spokojnych, czy niemalże relaksacyjnych.




"...Honey, You can't conceive a Slo Burn..."

Do posłuchania:

I. "Positiva"

II. "Pilot The Dune"

2 komentarze:

  1. Nie mam żadnych zastrzeżeń, oprócz tego, że jest bardzo pompatycznie. Ale to jest błąd, który popełniam często ja (chociaż staram się uważać) i tysiące innych osób. :p

    Powodzenia, stary.

    OdpowiedzUsuń
  2. pompatycznie pewnie przez to, że nie używam emotek, dziwnych słówek, ani przekleństw xD

    po prawdzie sam niezbyt to dostrzegam, więc byłbym wdzięczny gdybyś przytoczył fragmenty, w których to się najbardziej uwidaczniało, jeśli to nie problem :)

    dzięki wielkie, ja zaś oczekuję z niecierpliwością na nowe posty na Twoim blogu! do roboty! :D

    OdpowiedzUsuń